Kompromis z klientami: grać ładnie, czy zająć stanowisko?

Niedawno znalazłem się w interesującej sytuacji, w której musiałem wybierać między zasadami zawodowymi a wypłatą. Jako projektant prawdopodobnie nie jesteś obcy tej sytuacji.

Jaki jest właściwy sposób działania? Kiedy kompromis jest godnym pochwały działaniem, a kiedy stoi stanowczo i odrzuca wniosek, lepszą drogą? Podzielę się swoimi przemyśleniami poprzez prawdziwą i osobistą historię.

All Too True Story

Zanim zacznę tę pełną historię, powinienem wspomnieć, że moje twórcze wysiłki są dość zróżnicowane. Oprócz tego, że jestem projektantem, redaktorem i pisarzem, jestem również profesjonalnym fotografem ślubnym. Zasadniczo, za każdym razem, gdy uczę się nowej umiejętności, staram się przekształcić ją w źródło dochodów. Ta historia odnosi się konkretnie do mojej kariery fotografa, ale ma bezpośrednie zastosowanie do każdego freelancera lub właściciela firmy w branży kreatywnej, zwłaszcza projektantów.

„Zasadniczo za każdym razem, gdy uczę się nowej umiejętności, staram się przekształcić ją w źródło dochodu”.

Telefon

Niedawno otrzymałem telefon od potencjalnego klienta. Mężczyzna, o którym mowa, będziemy go nazywać Bob, chciał wiedzieć, czy jestem w stanie sfotografować jego ślub. Bobowi spodobała się moja cena i moje portfolio i powiedział, że chciałby ze mną współpracować. Był jednak jeden problem, nie podobał mu się mój kontrakt.

W tym momencie moje wewnętrzne komunikaty ostrzegawcze są w stanie wysokiej gotowości, ale zgadzam się na słuchanie. Powiedz mi, co myślisz, Bob, zobaczę, co możemy zrobić.

Prośba

Okazuje się, że Bobowi nie podoba się koncepcja fotografów zachowujących prawa do zdjęć, które robią. Skutecznie daję moim klientom prawo robienia wszystkiego, co chcą, z obrazami do użytku osobistego (wydrukuj je gdziekolwiek chcesz, umieść je na Facebooku, zwariuj), ale to nie wystarczyło. Bob chciał, żebym podpisał się nad nim w 100%.

„Przekazałbym klientowi pełną, nieograniczoną zgodę na zrobienie z moimi zdjęciami wszystkiego, co chciał”.

Musisz zrozumieć, że jako fotograf jest to dość kiepska propozycja. W ten sposób skutecznie zrezygnowałbym z moich naturalnych praw do korzystania ze zdjęć na mojej stronie lub jakichkolwiek materiałów marketingowych. Co więcej, chciałbym przekazać klientowi pełną, nieograniczoną zgodę na zrobienie z moimi zdjęciami wszystkiego, co zechce: sprzedać je na stronie ze zdjęciami dla własnego zysku, wykorzystać do niesmacznej propagandy politycznej, wszystko pójdzie.

Moi klienci płacą za moje usługi dobre pieniądze, dzięki czemu daję im o wiele więcej wolnego panowania niż większość fotografów, ale ostatecznie muszę zachować pewne prawa do pracy, którą produkuję.

Jeszcze jedna rzecz

Jako lukier na ciasto, Bob w ostatniej chwili rzucił kolejną prośbę. JPG o szalonej wysokiej rozdzielczości, które zwykle dostarczam, nie wystarczyły. Chciał, aby niezredagowane zdjęcia RAW były prosto z aparatu.

Szczerze mówiąc, nie przekopuję całego „przerobionego” wyglądu. Moje obrazy mają mieć naturalne piękno, które nie zależy od modnych efektów retro lub filtrów:

Całkiem proste, prawda? Mimo to nadal spędzam sporo czasu na etapie przetwarzania końcowego, upewniając się, że dostarczany przeze mnie produkt jest tak dobry, jak to tylko możliwe.

Większość profesjonalnych fotografów ślubnych w dzisiejszych czasach nie marzy o przekazywaniu zdjęć bezpośrednio z aparatu, a ja nie jestem inny. Obrazy, które ci daję, nie powinny być dalej edytowane. Wszystkie są ustawione. Prośba o przekroczenie tej linii jest naprawdę wysokim zamówieniem.

Moja filozofia

Oto moja filozofia jako fotografa ślubnego. Jeśli się z tym nie zgadzasz, świetnie, nie o to chodzi. Chodzi o to, że mam poważne przekonania, jeśli chodzi o podejście do mojej pracy.

„Jako fotograf ślubny nie sprzedaję po prostu zdjęć. Przedstawiam moim klientom historię ich ślubu, tak jak ją widziałem. ”

Jako fotograf ślubny nie sprzedaję po prostu zdjęć. Opowiadam moim klientom historię ich ślubu, jaką widziałem. Rozróżnienie tutaj jest ważne.

Dla mnie to nie są ładne zdjęcia. To dzieło sztuki, nad którym ciężko pracuję, od czasu, gdy kliknąłem migawkę do momentu, gdy skończę je przetwarzać. To cały proces, który prowadzi mnie do produktu, z którego mogę być dumny, że mam na sobie stempel. Samolubny czy nie, ten kredyt jest dla mnie ważny, podobnie jak jakość gotowego produktu.

Brzmi banalnie, ale robię zdjęcia, ponieważ lubię ten proces. Zarabianie pieniędzy to bonus, ale to wyzwanie i radość ze sztuki sprawiają, że poświęcam weekendy na takie wysiłki.

Kwestia zaufania

To, o co prosił ten klient, znacznie odbiega od tego, co zwykle oferuję. To też było trochę szkicowe, prawda? Dlaczego Bob nalegał na przyznanie pełnych praw do zdjęć zamiast tylko do użytku osobistego?

„To mówi mi coś bardzo ważnego: Bob nie ufa mi, że dostarczy produkt, którego chce.”

Ponadto, dlaczego zażądał dostępu do nieedytowanych plików RAW? Jedyną możliwą odpowiedzią byłoby, aby mógł wziąć na siebie edycję zdjęć (i ewentualnie wykorzystać je w pracy komercyjnej). To mówi mi coś bardzo ważnego: Bob nie ufa mi, że dostarczy produkt, którego chce.

Zatrudniając mnie, zgadzasz się na pomysł, że moja historia, jak pokazuje moje portfolio, wskazuje, że jestem w stanie dostarczyć ci produkt, z którego będziesz zadowolony, a mam nadzieję, że nawet skarb przez cały czas trwania twojego małżeństwa. Jeśli to stwierdzenie nie jest prawdziwe, nie możemy i nie powinniśmy współpracować.

Kompromis może być dobrą rzeczą

Więc masz to. Przedstawiono mi ofertę i poproszono mnie o naruszenie większości moich typowych zasad zawodowych. W nagrodę za moje problemy zaoferowano mi dodatkową płatność.

Teraz stanęłam przed decyzją. Czy biorę pieniądze i uśmiecham się do samego banku, czy stanowczo odmawiam na podstawie jakiegoś dziwnego, narzuconego przez siebie kompasu moralnego?

„Czy biorę pieniądze i uśmiecham się aż do banku, czy stanowczo odmawiam na podstawie jakiegoś dziwnego, narzuconego przez siebie kompasu moralnego?”

W takich sytuacjach łatwo jest zracjonalizować. W końcu, czy kompromis nie jest dobrą rzeczą? Odpowiedź na to pytanie zależy od kompromisu. Mocno wierzę, że freelancerzy mogą zostać przyłapani na głupich protokołach, których naprawdę nie warto bronić na śmierć. W takich przypadkach kompromis może być świetny. Pokazuje Twojemu klientowi, że chcesz się trochę pochylić, aby upewnić się, że jest zadowolony z Twojej usługi.

Jako przypadkowy przykład udostępniam moim klientom cyfrowe pobieranie gotowych zdjęć. W niektórych przypadkach ktoś poprosi mnie o nagranie i wysłanie DVD zamiast tego. Czy to mnie trochę kosztuje? Czy to więcej pracy? Tak. Nie ma to jednak znaczenia, jestem gotów pójść o krok dalej, jeśli tego właśnie chce klient.

W obronie swoich zasad

Tak, kompromis może być dobrą rzeczą, a nawet świetną rzeczą. Jednak nie zawsze tak jest. Nie jestem pewien, kto pierwszy żartował, że klient ma zawsze rację, ale ten człowiek był idiotą.

„Nie jestem pewien, kto pierwszy stwierdził, że klient ma zawsze rację, ale ten człowiek był idiotą”.

Kiedy żądanie jest u podstaw zasad, na których prowadzisz działalność, niezależnie od tych zasad, nadszedł czas, aby zająć stanowisko. Powiedzenie klientowi „nie” jest całkowicie akceptowalną rzeczą. Mówię to dość często!

Mamy nadzieję, że Twoja sytuacja finansowa jest na tyle silna, że ​​nigdy nie będziesz musiał stawić czoła naruszeniu zasad lub płaceniu czynszu. Mimo to odrzucenie płatnej pracy nigdy nie jest łatwe. Po prostu wiedz, że istnieje wiele przypadków, w których jest to właściwa decyzja.

Co powinienem powiedzieć?

Jeśli zdecydujesz się nie iść na kompromis, twoja bitwa dobiegnie końca. Teraz musisz zdecydować, jak sformułować swoją decyzję w odpowiedzi na klienta.

Moja rada jest prosta i uczciwa. Nie musisz być tandetny i dramatyczny, musisz jedynie wyjaśnić, że po prostu nie chcesz zapewnić tego, czego chce klient. Twoja firma nie ma takiej struktury, by spełnić to żądanie i nigdy nie będzie. Dzięki za zapytanie, miłego dnia. To takie proste.

„Skoncentrowałem się na mojej pasji do tego, co robię i na tym, jak to robię, a nie na tym, czy jego prośby były rażące”.

To, co powiedziałem Bobowi, nie różniło się zbytnio od tego, co tu powiedziałem. Wyjaśniłem krótko moje stanowisko w sprawie jego próśb i powiedziałem mu, że po prostu nie jestem typem fotografa, którego chce zatrudnić. Skoncentrowałem się na mojej pasji do tego, co robię i jak to robię, a nie na tym, czy jego prośby były rażące.

W końcu zrozumiał moje stanowisko i powiedział, że je szanuje. Nie było gorącej dyskusji, tylko przyjazna rozmowa, w której dwie osoby o różnych opiniach postanowiły nie współpracować. To naprawdę nie musi być więcej.

Jak narażasz się na kompromis?

Mam nadzieję, że moja historia pomoże ci następnym razem, gdy klient poprosi cię o przeciwstawienie się czemuś, w co wierzysz. Niezależnie od tego, czy inni uważają to za śmieszne, czy nie, jeśli coś jest dla ciebie ważne, nie pozwól klientom, a nawet innym kreacje silnie zbroją cię na kompromis.

Jeśli spotkałeś się z sytuacją, w której żądanie klienta postawiło cię w niezręcznej sytuacji, chcę o tym usłyszeć. Zostaw komentarz poniżej i opowiedz swoją historię.

© Copyright 2024 | computer06.com